niedziela, 3 lipca 2011

Najlepszy aparat

Chase Jarvis powiedział kiedyś, że najlepszy aparat to ten, który masz aktualnie przy sobie. Trudno się z nim nie zgodzić. W obecnych czasach praktycznie zawsze mamy ze sobą aparat, jeżeli nie jest to najwyższej klasy lustrzanka, to jest to przynajmniej aparat wbudowany w telefon komórkowy. I o temu ostatniemu wynalazkowi chcę poświęcić ten wpis. Dobrze pamiętam jak sam z pogardą patrzyłem na jakość zdjęć otrzymywanych z telefonów. Moje podejście z czasem uległo zmianie, jakość aparatów w telefonach jest coraz lepsza, ale głównym powodem jest to, że zrozumiałem, że nie jakość jest najważniejsza. Dużo ważniejszy jest moment, który chcemy uchwycić, emocje które mu towarzyszą. Oczywiście, że wolałbym to zrobić lepszym apratem, ale nie zawsze mam go ze sobą. 

Ktoś inny powiedział kiedyś (ktoś pamięta kto to był?), że najlepsze zdjęcia to te, których nigdy nie zrobił (bo akurat nie miał ze sobą aparatu). Myślę, że w obecnych czasach ta wypowiedź straciła nieco mocy.


Moim aparatem z konieczności jest ten wbudowany w iPhona 3Gs, nie ma oszałamiających parametrów, ale jego 3 megapikule rozdzielczości, to aż nadto aby strzelić fotę na fejsbuka. Zaletą ajfona jest dostępne na niego oprogramowanie, dzięki czemu możemy edytować zdjęcia w telefonie, a następnie jednym kliknięciem podzielić się nimi ze światem. Aplikacji fotograficznych jest mnóstwo, ja opiszę tutaj stosowane przez siebie, przy czym nie twierdze, że są lepsze od innych.




Foty strzelam za pomocą Hipstamatic'a, gadżeciarsko wyglądająca aplikacja umożliwia pstrykanie kwadratowych fot, których wygląd uzależniony jest od wybranej kombinacji "filmów" i "obiektywów". 
Ze względu na mały sensor iPhona foty cechuje wielka głębia ostrości, jeżeli pragnę odseparować motyw główny od tła to używam TiltShiftFocus. Ostatnia jest aplikacja Instagram, gdzie czasami dokładam dodatkowy filtr, a następnie ładuję fotę do internetu. Z Instagrama można podzielić się fotą na facebooku, twiterze, tumblerze, flickerze...
Czasami po drodze używam jeszcze Photoshopa Express do zmiany kontrastu,  nasycenia kolorów, albo kadrowania. Więc telefony w dłoń i do dzieła.












4 komentarze:

  1. fajny wpis, najciekawsze jest chyba to ze jak robisz zdjecie Hipstamatickiem to nie wiesz do konca co wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne zdjęcia :) Maciek i tylko pod twierdziłeś słowa pana Chase Jarvis'a :) Aż miło się oglądało

    OdpowiedzUsuń
  3. największą wadą aparatów w telefonach jest brak możliwości załadunku materiału światłoczułego, co w moim przypadku całkowicie je dyskwalifikuje. dlatego ostatnio miejsce telefonu zajął oluś XA :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z podręcznych mam Canoneta QL17, ale nie zawsze mam go ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń